Jego tata był leśnikiem w majątku Hrabiego Ciesierskiego.
-Do szkoły każdego dnia musiałem maszerować 5 km w jedną stronę. Pamiętam , że bardzo tego nie lubiłem,
ale jakże życie jest figlarne stawiając mnie w sytuacji gdzie dziś 90 lat później wspominam te spacery z
utęsknieniem .
Droga do szkoły dłużyła się niemiłosiernie, zaś powrót był bardzo szybki, ale i powód był ku temu. W domu
czekała na mnie moja flintóweczka, którą zarzucałem na plecy i biegłem w las polować. Oczywiście w
pierwszej kolejności musiałem zjeść obiad i odrobić lekcje. Kto by wtedy pomyślał, że zapałam taką miłością
do broni.
Jako nastolatek wybiera szkołę rusznikarską.
W 1939 przystaję do Noworuskiej Brygada Kawalerii, która zostaję szybko rozbrojona pod Węgrami tuż po
rozpoczęciu wojny.
-I to kolejne marsze, które wspominam tylko te różnią się od tych z dzieciństwa. Są przepełnione strachem i
cierpieniem.
Wracając wraz z taborem w pewnym momencie na drodze dostrzegliśmy ciała ułożone w poprzek drogi.
Kiedy się do nich zbliżyliśmy okazało się, że to niemieccy żołnierze ułożeni tak przez okolicznych
mieszkańców.
Kilku z nas wyrwało się do przodu by je usunąć z drogi. W tym samym momencie padła komenda by je
pozostawić i po nich przejechać wozami. Nie byłem w stanie patrzeć, ani słuchać jak koła wozów
przejeżdżając po ciałach, łamiąc kości.
Wtedy zdałem sobie sprawę czym jest wojna.
Kiedy po wojnie wracałem do warszawy spod gruzów wystawały kończyny ludzi. Bałem się, że któreś z nich to
moja siostra, do której zmierzałem na Tamkę.
Wiele wspomnień automatycznie usunąłem ze swojej pamięci.
Choć jest jeszcze jedno. Po wojnie spacerowałem ze swoim 6 letnim synkiem. Nagle usłyszeliśmy potężny
wybuch dobiegający z podwórka kamienicy, którą mijaliśmy. Prędko wbiegłem do środka. Na środku leżał
chłopiec może 10-letni z rozerwanymi rękami, cały pokaleczony od wybuchu.
Jestem ostatnim ułanem z 26 Pułku Ułanów.
Dziś mam niespełna 100 lat i wiele wspomnień, których wolałbym nie mieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz